Jan Heweliusz wywodził się z zamożnej rodziny gdańskich browarników, której właściwe nazwisko brzmiało Hewelke. Ojcem był Abraham Hewelke (1576–1649), matką Kordula Hecker (1592–1653) pochodząca z kupieckiej patrycjuszowskiej rodziny. Była ona drugą żoną Abrahama. Z obu małżeństw miał on trzynaścioro dzieci, z których większość zmarła w młodości. Wiek dojrzały osiągnęło tylko pięcioro, przyszły astronom Jan urodzony 28 stycznia 1611 r. oraz cztery córki.
Zasadnicze wykształcenie Heweliusz zdobył w Gimnazjum Akademickim. Tam właśnie matematyk i astronom Piotr Krüger (1580–1639) rozbudził u młodego Heweliusza żywe zainteresowanie astronomią. Ale ojciec ze zrozumiałych względów miał na oku cele głównie praktyczne związane z przyszłą działalnością zawodową i obywatelską. Tak więc przed 1627 r. został posłany dla nauki języka polskiego do miejscowości Gondeltsch koło Bydgoszczy. Biografowie nie są zgodni, o jaką miejscowość chodzi: różne hipotezy wymieniają Grudziądz lub Gondecz (Gądecz).
Podobnie postępowali i inni gdańszczanie prowadzący handel z polskimi odbiorcami. W tym przypadku opanowanie języka polskiego miało istotne znaczenie. W czerwcu 1630 r. Heweliusz wyjechał na zagraniczne studia kierując się najpierw do Holandii. Po drodze, mijając wyspę Hven, dokonał 29 czerwca obserwacji zakrycia Saturna przez Księżyc. Jest to pierwsza znana jego obserwacja. Po przybyciu do Holandii rozpoczął w Lejdzie - zgodnie z życzeniem ojca - studia prawnicze. W aktach tamtejszego uniwersytetu znajduje się pod datą 24 lipca 1630 r. jego wpis w brzmieniu „Johannes Hevelius Dantiscanus” (Jan Heweliusz gdańszczanin). Jest to najwcześniejsze znane użycie przez Heweliusza zlatynizowanej formy nazwiska, której pozostał wierny do końca życia.
Studia prawnicze nie stępiły u Heweliusza zainteresowania astronomią. W Lejdzie nie miał jednak możliwości rozwijania swej wiedzy astronomicznej. Pewnego rodzaju namiastką stała się dla niego ożywiona korespondencja z Krügerem, która zresztą nabrała bardzo serdecznego charakteru.
Sytuacja uległa zmianie w roku następnym, gdy Heweliusz udał się do Anglii, gdzie zetknął się z uczonymi, którzy później, w 1660 r., założyli w Londynie istniejące do dziś naukowe towarzystwo pod nazwą Royal Society (Towarzystwo Królewskie). Jeszcze w tym samym roku odwiedził Francję, gdzie zawarł nie mniej interesujące znajomości w kręgach przedstawicieli nauk ścisłych. Wśród nich były tak wybitne osobistości jak Pierre Gassendi (1592–1655), Marin Mersenne (1588–1648) i Athanasius Kircher (1601–1680). Heweliusz planował jeszcze podróż do Włoch pragnąc zapoznać się z Galileuszem (1564–1642) i z Christophern Scheinerem (1575–1650). Jednakże choroba ojca zmusiła go do zrezygnowania z tego zamiaru. Ojciec go potrzebował, gdyż Jan był ostatnim z jego żyjących synów, młodszy syn zmarł jeszcze w 1630 r. Zatem przez Szwajcarię i Niemcy Heweliusz wrócił do Gdańska.
Powyższa paroletnia podróż zagraniczna przyniosła Heweliuszowi znaczne korzyści. Poszerzył on swą wiedzę z zakresu mechaniki i optyki, wyniósł znajomość języka francuskiego, a w mniejszym stopniu angielskiego. Nawiązał też osobiste kontakty naukowe, które potem nie tylko podtrzymywał, lecz nawet rozszerzał.
Po powrocie do Gdańska Heweliusz podjął na życzenie ojca studia praw i urządzeń miejskich. W 1635 r. zawarł związek małżeński z Katarzyną Rebeschke, córką bogatego browarnika. Wniosła ona w posagu dwa domy wraz z browarem na Starym Mieście przy ulicy Korzennej 53 i 54 sąsiadujące ze znajdującym się pod numerem 55 domem i browarem jego ojca. W 1636 r. Heweliusz wstąpił do cechu browarników, zaś w 1643 r. został starszym cechu.
Osiedlenie się przy ulicy Korzennej związało Heweliusza na stałe ze Starym Miastem. Swą obywatelską działalność rozpoczął skromnie jako członek rady parafii św. Katarzyny, ale już w 1641 r. został ławnikiem na Starym Mieście. W 1651 r. wszedł w skład Rady Miejskiej w charakterze radnego ze Starego Miasta.
Na początku działalności astronomicznej sprawą zasadniczą stało się dla Heweliusza stworzenie sobie warsztatu pracy naukowej, a więc zaopatrzonego w odpowiednie przyrządy obserwatorium. Sprawa ta była o tyle istotna, że w latach 1635–1641 był on jeszcze bardzo słabo zaopatrzony w przyrządy astronomiczne.
Swe pierwsze obserwatorium Heweliusz ulokował na poddaszu tylnej części własnego domu adaptując je do celów astronomicznych. Wyposażywszy je w duże okna pozwalające obserwować w różnych kierunkach umieścił tam podstawowe instrumenty jak kwadranty, sekstanse, oktant oraz pierwsze, jeszcze niezbyt duże lunety. Około 1644 r. uzyskał od władz miejskich nie ukończony kwadrant po Krügerze znajdujący się do tej pory w arsenale miejskim. Ukończył go i ustawił w pawilonie specjalnie dla niego wybudowanym na szczycie budynku.
W tej dostrzegalni Heweliusz podjął regularne obserwacje. Jego pierwszym wielkim tematem była kartografia powierzchni Księżyca. Wyniki tych obserwacji ujął w wydanej w 1647 r. Selenographii. Zawierała ona zresztą nie tylko świetne rysunki Księżyca w różnych fazach i jego mapy, ale także i inne obserwacje wykonane w tym czasie.
Już na początku swej działalności astronomicznej Heweliusz zaczął szukać mecenatu na dworze królewskim w Warszawie. Na początek wykorzystał znajomość zawartą z pozostającym od 1634 r. na służbie Władysława IV niemieckim inżynierem i kartografem Fryderykiem Getkantem (?–1666), który w latach 1634–1637, w ramach przygotowań do wojny ze Szwecją, pracował nad kartografią rejonu Gdańska. Na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych Heweliusz za jego pośrednictwem przekazał Władysławowi IV niedawno wynaleziony przez siebie peryskop, który nazwał polemoskopem, co dałoby się spolszczyć jako wojennowidz.
Kolejnym i stałym na wiele już lat pośrednikiem między Heweliuszem, a dworem królewskim stał się wkrótce uczony sekretarz królowej Ludwiki Marii Gonzagi (1611–1667) Pierre Des Noyers (1606–1693). Z jego to pośrednictwa skorzystał Heweliusz przesyłając na dwór warszawski swą Selenographię, którą poprzedził przedmową zawierającą pochwałę rządów Władysława IV. Drugim gestem wobec tego króla było nadanie grupce kilku małych gwiazdek nazwy „Stellae Vladislavianae” (Gwiazdy Władysławowskie).
Wysyłane również do Francji egzemplarze Selenographii przyniosły jej autorowi znaczny rozgłos. Było to zresztą zupełnie uzasadnione. Nie tylko bowiem nie było do tej pory tego rodzaju pracy, ale jeszcze przez ponad stulecie nie miała ona równej sobie. Selenographia doprowadziła do zawarcia przez Heweliusza nowej znajomości, a mianowicie z Ismaelem Boulliau (1605–1694). Nie był to wprawdzie wielki uczony, ale szybko stał się przyjacielem i entuzjastą Heweliusza, jak również jego gorącym propagatorem we Francji.
Wkrótce stara dostrzegalnia, bardzo zresztą niedoskonała, stała się za ciasna. Heweliusz wybudował więc na dachach swoich trzech domów rozległy taras, na którym zaczął sukcesywnie umieszczać nowe instrumenty. W jego instrumentarium można wyróżnić dwie grupy przyrządów. Jedna obejmowała instrumenty przeznaczone do wyznaczania współrzędnych ciał niebieskich, drugą stanowiły lunety. Instrumentarium grupy pierwszej było oparte na wzorach wypracowanych przez Brahego i należały do niego kwadranty, sekstanse i oktanty. Ustawione w płaszczyźnie południka kwadranty służyły do wyznaczania deklinacji ciał niebieskich, natomiast orientowane w dowolnych płaszczyznach sekstanse i oktanty - do pomiarów odległości kątowych między nimi. O ile kwadranty i pewien typ sekstansu mogły być obsługiwane przez jednego obserwatora, to pozostałe przyrządy do pomiarów odległości kątowych wymagały już współdziałania dwóch obserwatorów, z których każdy wizował przez swoją przeziernicę na jedno z dwóch obserwowanych ciał niebieskich. Oczywiście przy bardzo małych odległościach kątowych mierzonych sekstansami musiałoby dochodzić do zetknięcia się głów obserwatorów, co w konsekwencji uniemożliwiałoby dokonanie pomiaru. W takim przypadku stosowany był oktant, który był wolny od tego rodzaju niedogodności. Jego podstawową częścią był rozdzielony na dwie połówki łuk o rozpiętości 45°. Były one równolegle rozsunięte tak, że nawet przy celowaniu przez obu obserwatorów na to samo ciało niebieskie głowy nie stykały się.
Przy budowie instrumentów Heweliusz nie był bynamniej biernym naśladowcą Brahego, gdyż wprowadzał liczne i pomysłowe udoskonalenia. Zadbał więc o zapewnienie instrumentom maksymalnej sztywności przy możliwie małym ciężarze stosując w swych konstrukcjach kątowniki, a także zwrócił uwagę na właściwe zrównoważenie przyrządów przez stosowanie odpowiednich przeciwwag. Do delikatniejszego przesuwania przeziernic zastosował śruby, a zaopatrzywszy je potem w tarcze i wskazówki dla określania liczby obrotów i ich ułamków, uzyskał swoisty mikrometr.
Należy podkreślić, że Heweliusza cechowała ogromna staranność przy konstruowaniu instrumentów. Szczególnie uwidoczniła się ona w wykonywaniu przez niego osobiście delikatniejszych elementów, w pierwszym zaś rzędzie podziałek stopniowych. Pod tym względem nie ufał opłacanemu mechanikowi. Był zdania, że ten, nie będąc osobiście zainteresowany wynikami obserwacji, nie wykaże takiej staranności jak obserwator, któremu przecież zależy na uzyskaniu największej precyzji.
Jest rzeczą znamienną, że pomimo stosowania tak licznych i pomysłowych udoskonaleń Heweliusz nie zdecydował się na zastosowanie lunet jako celownic używając nadal pozbawionych optyki przeziernic według schematu opracowanego przez Brahego. A przecież właśnie wtedy zaczęto stosować w przyrządach pomiarowych lunety. Heweliusz o tym dobrze wiedział, nie miał jednak zaufania do takiego ich wykorzystania upatrując w nich źródło błędów. Przeciwstawiał mianowicie solidność konstrukcji swych metalowych przeziernic kruchości nici napiętych w polu widzenia okularu lunety. Trzeba przyznać, że sam dysponował wspaniałym wzrokiem pozwalającym na uzyskiwanie dobrych wyników.
Zrezygnowanie z użycia lunet w przyrządach pomiarowych nie oznaczało bynajmniej ich odrzucenia. Wręcz przeciwnie, już od samego początku swej działalności Heweliusz posługiwał się lunetami, które niemal wyłącznie sam konstruował własnoręcznie przy tym szlifując do nich soczewki. Początkowo jego lunety nie były wielkie, z czasem jednak osiągały coraz większe rozmiary. Największa z nich, a mieszcząca się jeszcze na tarasie obserwatorium, miała długość 60 stóp, to jest około 17 m. Po opuszczeniu ze słupa nie mieściła się jednak na tarasie i dla przechowania w specjalnych skrzyniach położonych wzdłuż balustrady tarasu była rozdzielana na dwie części. Największa natomiast zbudowana przez Heweliusza luneta mająca długość 140 stóp, to jest około 39 m, musiała być ustawiona już za miastem. Kolos ten był bardzo kłopotliwy przy montażu - a przecież luneta musiała być montowana z części przed każdą obserwacją - oraz szczególnie wrażliwy na najmniejszy nawet podmuch wiatru. Okoliczności te niezmiernie utrudniały korzystanie z niej.
Specyficzny był montaż lunet Heweliusza. Wszystkie, z wyjątkiem jednej małej montowanej azymutalnie na statywie były zawieszane systemami lin na słupach. Owe systemy były tak pomyślane, że nie tylko utrzymywały lunety, ale jednocześnie zapobiegały uginaniu się tubusów. Część okularowa takiej lunety zamocowana była w przesuwanej ramie znajdującej się na masywnej ławie. Przesuw ramy zapewniał ruchy części, okularowej w poziomie, zaś system linek w ramie - w pionie.
Specjalny rodzaj lunet służył Heweliuszowi do obserwacji plam słonecznych. Taka luneta osadzona była w ścianie zaciemnionego pomieszczenia, a obraz Słońca rzucany był na ekran. Z braku montażu paralaktycznego obraz Słońca nie tylko przesuwał się - co zresztą można było kompensować odpowiednim przesuwaniem ekranu - ale także obracał się na ekranie, co było szczególnie kłopotliwe przy rysowaniu. Tę ostatnią niedogodność Heweliusz usunął przy budowie nowej wersji takiej lunety. Tu płyta, na której mocowany był ekran, była nie tylko ściśle związana z lunetą, ale też została zaopatrzona w mechanizm pozwalający obracać ją w sposób kontrolowany. Tu Heweliusz pracował przy pomocy asystenta, który czuwał nad właściwą orientacją ekranu.
Astronomiczne wyposażenie obserwatorium Heweliusza uzupełniały zegary. Początkowo były to jeszcze bardzo mało dokładne zegary kolebnikowe. Heweliusz posługiwał się też i samymi wahadłami zliczając ich wahania, co było bardzo kłopotliwe. Dopiero skonstruowanie przez Christiaana Huygensa (1629–1695) w 1656 zegara wahadłowego przyniosło wyraźny postęp w budowie zegarów. Heweliusz oczywiście skorzystał z nowego wynalazku. Zegary wahadłowe okazały się znacznie lepsze od kolebnikowych, ale i im daleko jeszcze było do doskonałości. Wciąż mała ich dokładność zmuszała Heweliusza do kilkakrotnego kontrolowania w ciągu nocy ich chodu. W tym celu wyznaczał czas z obserwacji wysokości gwiazd.
Jest rzeczą zrozumiałą, że wyposażenie i utrzymanie tak wielkiego obserwatorium wymagało znacznych nakładów finansowych. Heweliusz był wprawdzie człowiekiem zamożnym, lecz niewątpliwie było to dla niego znacznym ciężarem. Nic więc dziwnego, że rozglądał się za odpowiednim mecenatem. Stąd zrozumiałe są jego kontakty z dworem królewskim w Warszawie, w których nieocenionym pośrednikiem był bardzo mu życzliwy Des Noyers.
Kontakty te nie przyniosły znaczniejszych korzyści materialnych. Przyczyną tego były trudne dla kraju czasy wojen kozackich, a potem najazdu szwedzkiego, na koniec zaś zniszczenie kraju w wyniku toczonych walk. Niemniej Heweliusz pozyskał życzliwość królewską. W 1660 r. podczas dłuższego pobytu w Gdańsku Jana Kazimierza i Ludwiki Marii związanego z pokojowymi pertraktacjami ze Szwedami Heweliusz otrzymał od króla jakąś posiadłość ziemską oraz szlachectwo. To ostatnie wymagało jednak zatwierdzenia przez sejm, co wszakże z niewiadomych powodów nie nastąpiło. Na początku 1662 r. Heweliusz uzyskał natomiast od Jana Kazimierza przywilej na własną drukarnię. W miesiąc później cesarz Leopold I (1640–1705, cesarz od 1658) wydał Heweliuszowi przywilej zapewniający mu wyłączność druku i sprzedaży swych dzieł na terytorium cesarstwa.
Jeszcze w tym samym roku Jan Kazimierz mógł oddać gdańskiemu astronomowi znaczną przysługę. Otóż Heweliuszowi właśnie zmarła żona, a jej rodzina w ramach podziału masy spadkowej dążyła do sprzedaży także instrumentarium astronomicznego traktując je jak zwykłe sprzęty. Heweliusz bronił się, gdyż byłaby to dla niego katastrofa życiowa. Nie mogąc załatwić tej sprawy u władz miejskich zwrócił się do króla z prośbą o wstawiennictwo. Interwencja królewska odniosła pozytywny dla astronoma skutek.
Po roku żałoby Heweliusz poślubił młodziutką Elżbietę Koopman pochodzącą z bogatej gdańskiej rodziny. Wkrótce stała się ona cennym pomocnikiem przy obserwacjach, co Heweliusz zarówno odnotował w swych pracach, jak również uwiecznił na rysunkach niektórych własnych instrumentów.
W czasie panowania Michała Korybuta Wiśniowieckiego kontakty Heweliusza z dworem zamarły. Przyczyną było dojście do wpływów stronnictwa prohabsburskiego połączone z odsunięciem stronnictwa profrancuskiego, do którego zbliżony był Heweliusz. Zmiany te spowodowały też odejście z dworu królewskiego takiego cennego pośrednika, jakim był Des Noyers. Poprzednia sytuacja powróciła po wstąpieniu na tron Jana III Sobieskiego. Zresztą bliskie stosunki nawiązał on z Heweliuszem jeszcze jako hetman wielki koronny. Do końca swego życia astronom cieszył się życzliwym mecenatem tego króla, który wspierał go także finansowo.
Zupełnie niespodziewanie, bo nawet bez żadnych starań ze strony Heweliusza, przyszła pomoc z Francji. W 1663 r. na polecenie Ludwika XIV (1638–1715, król od 1643) zestawiona została lista intelektualistów zasługujących na finansową pomoc króla. Na niej znalazł się także Heweliusz określony - nie wiadomo dlaczego - jako Flamand. Stypendium to wypłacane przez szereg lat stało się dla gdańskiego astronoma istotną pomocą.
Inną formą uznania, tym razem już o czysto honorowym znaczeniu, było przyjęcie Heweliusza w 1664 r. w poczet członków Royal Society.
Heweliusz stosunkowo wcześnie rozpoczął prace obserwacyjne mające na celu wyznaczenie pozycji gwiazd, a prowadzone potem przez wiele lat. Impuls do tego dały mu zauważone błędy - nieraz wręcz rażące - w dotychczasowych katalogach. Nie był od nich wolny nawet katalog tak wybitnego astronoma, jakim był Brahe. Początkowo Heweliusz — zdając sobie sprawę z ogromu pracy — planował tylko poprawienie tego katalogu, wszakże zauważywszy wkrótce, że zadanie to nie przerasta jego możliwości, zdecydował się na przeobserwowanie wszystkich gwiazd.
Ważnymi obiektami obserwacyjnymi stały się dla Heweliusza komety i im poświęcił sporo uwagi. Obserwował też plamy słoneczne, planety, zaćmienia i różne okazjonalne zjawiska. Sięgał też i poza problematykę astronomiczną zajmując się pomiarami magnetycznymi.
Obserwacjom planet poświęcone były już niektóre rozdziały Selenographii. Szczególnie intrygował Heweliusza Saturn z racji jego osobliwego kształtu. Jemu poświęcił wydaną jeszcze w 1656 r. rozprawkę Dissertatio de nativa Saturni facie (Rozprawa o naturalnym kształcie Saturna), w której starał się rozwiązać zagadkę tej planety. Na przeszkodzie stanęła jednak niedoskonałość jego lunet. Ukazywały mu one Saturna jako obiekt składający się z części centralnej i dwóch bocznych. Stwierdził też, że w czasie pełnego obiegu tej planety owe boczne części mające postać jakby uszu obracają się zmieniając wygląd całego obiektu.
W 1862 r. Heweliusz wydał pracę Mercurius in Sole visus (Merkury widoczny na Słońcu). Zasadniczą, choć nie wyłączną treścią tej pracy była obserwacja przejścia Merkurego przed tarczą Słońca w dniu 3 maja 1661 r. Rzutując obraz na ekran z gęsto poliniowanym kartonem Heweliusz dość dobrze wyznaczył kątową średnicę Merkurego na 11'',8 (właściwa wartość wynosi 12'',9).
Szczególnie dużo uwagi Heweliusz poświęcił kometom. Tu podstawowymi pracami były Prodromus cometicus (Wysłannik kometarny) z 1665 r. oraz ogromna, bo licząca 1006 stron Cometographia wydana w 1668 r. Dzieła te, a szczególnie ostatnie, zawierały nie tylko obserwacje kilku komet, ale także rozważania na temat ich orbit oraz powstawania. O ile obserwacje, a szczególnie rysunki, były świetne, to rozważania na temat komet nie były już tak udane.
"Cometographia" to dzieło liczące 1006 stron dużego formatu i podzielone na 12 ksiąg. Tom I obejmuje obserwacje komety z 1652 r., tomy II i III zawierają dowody, że komety są ciałami niebieskimi, tom IV opisuje zasadę paralaktycznych pomiarów odległości, tom V opisuje pozycje kometę z 1652 r., tom VI dane o tej komecie, tom VII - poglądy na temat natury tych ciał niebieskich, tom VIII - opisy warkoczy kometarnych, tom IX - ogólną teorię komet, tomy X i XI obejmują obserwacje komet z lat 1661, 1664, 1665, tom XII - historie i wykaz 250 komet obserwowanych od 2292 r. p.n.e. Należy też nadmienić, że Heweliusz sam odkrył 6 nowych komet.
Następną wielką pozycją była wydana w 1673 r. Machinae coelestis pars prior (Część pierwsza machiny niebieskiej) zawierająca szczegółowy opis instrumentarium Heweliusza uzupełniony licznymi i doskonałymi rysunkami. Stanowi ona dziś nieoceniony wręcz materiał pozwalający nie tylko uzyskać dokładny obraz nie istniejącego już instrumentarium Heweliusza, ale też zorientować się w sposobach obserwacji. Dzieło to zapoczątkowało długi spór naukowy pomiędzy Heweliuszem z jednej, a astronomem królewskim Johnem Flamsteedem (1646–1719) i fizykiem Robertem Hooke'm (1635–1703) z drugiej strony. Obaj Anglicy zarzucali Heweliuszowi, że nie stosował lunet przy pomiarach pozycyjnych, a tylko zwykłe przeziernice i z tego powodu poddawali w wątpliwość uzyskiwaną przez niego dokładność obserwacji. Szczególnie agresywny był Hooke. Heweliusz broniąc się zwrócił się do Royal Society z prośbą o skierowanie do Gdańska astronoma, który na miejscu mógłby sprawdzić słuszność stawianych zarzutów. Życzeniu Heweliusza uczyniono zadość wysyłając do niego młodego jeszcze ale obiecującego astro-noma Edmunda Halleya (1656–1742).2 Przybył on do Gdańska w maju 1679 r., przywożąc ze sobą instrumenty pomiarowe zaopatrzone w lunety. Obserwacje wykonane przez obu astronomów wykazały podobną dokładność obalając tym samym zarzuty wysuwane przez Flamsteeda i Hooke'a. Dziwny ten na pozór fakt można łatwo wytłumaczyć zarówno świetnym wzrokiem Heweliusza jak i niedokładnością ówczesnych podziałek stopniowych przy instrumentach. Ta ostatnia okoliczność sprawiała, że dokładniejsze wizowanie przez lunety nie pociągało za sobą zwiększenia precyzji pomiaru.
W tym samym roku Heweliusz ukończył druk Machinae coelestis pars posterior (Następna część machiny niebieskiej). Zawierała ona obszerne i systematyczne zestawienie wykonanych przez niego obserwacji astronomicznych.
26 września 1679 r., w czasie gdy Heweliusz przebywał w swej wiejskiej posiadłości, wybuchł pożar, który doszczętnie strawił jego domy wraz z obserwatorium, biblioteką, pracowniami i całym majątkiem. Wśród nielicznych rzeczy, które udało się ocalić, znalazły się płyty miedziorytnicze z wydanych dzieł, jego własna korespondencja oraz niektóre prace przygotowywane do druku, w ich zaś liczbie katalog gwiazd. Z wydanej ostatnio Machinae coelestis pars posterior ocalały zaledwie nieliczne egzemplarze. Na szczęście Heweliusz zdążył wcześniej część ich rozesłać, niemniej dzieło to należy dziś do rzadkości w bibliotekach.
Heweliusz niezwłocznie przystąpił do usuwania skutków pożaru. Z finansową pomocą Jana III, a także i Ludwika XIV odbudował swe domy i urządził obserwatorium, choć już znacznie skromniejsze. W 1682 r. przystąpił do regularnych obserwacji.
Odsiecz Wiednia dała Heweliuszowi okazję do utworzenia na cześć zwycięskiego króla gwiazdozbioru Tarczy Sobieskiego. Rysunek tego nowego gwiazdozbioru astronom przesłał w 1684 r. Janowi III. W tym samym roku ogłosił go w wydawanych w Lipsku Acta Eruditorum (Dzieła uczonych).
W 1685 r. Heweliusz wydał Annus climactericus (Rok zwrotny). Tytuł nawiązywał do przełomowego dla astronoma roku 1679, roku rozpoczętego pomyślnie a zakończonego tragicznie. Wszystkie te sprawy znalazły tu swe odzwierciedlenie, do tego zaś doszły jeszcze obserwacje wykonane w odbudowanym obserwatorium.
Następny rok Heweliusz poświęcił na kończenie dwóch ściśle ze sobą związanych prac, jakimi były katalog gwiazd i atlas nieba. Jednakże pogorszenie się stanu zdrowia, a na koniec śmierć w dniu 28 stycznia 1687 r. nie pozwoliła mu doprowadzić dzieła do końca. Druk obu tych ukończyła — korzystając z pomocy finansowej Jana III — wdowa po astronomie wydając w 1690 r. Prodromus Astronomiae (Wysłannik Astronomii) i Firmamentum Sobiescianum (Firmament Sobieskiego).
Prodromus Astronomiae zawiera opis i gruntowną dyskusję stosowanej przez Heweliusza metody wykonywania i opracowywania pozycyjnych obserwacji astronomicznych. Stanowiło to wstęp do zamieszczonego w drugiej części katalogu gwiazd.
W swym katalogu Heweliusz ugrupował gwiazdy tylko według gwiazdozbiorów. Jako pierwszy podał dla wszystkich gwiazd nie tylko współrzędne ekliptyczne, ale też i równikowe. Poszczególne gwiazdy oznaczał stosowanym od dawna sposobem opisującym położenia gwiazd na wyobrażeniach gwiazdozbiorów. Wprawdzie znał zaproponowany przez Johanna Bayera (1572–1625) w 1603 r. system oznaczania gwiazd w obrębie gwiazdozbiorów literami - co zresztą zostało później powszechnie przyjęte - ale odrzucił go jako wstrętny i godny tylko tych, którym nie chce się porządnie poznać nieba gwiaździstego.
Wspomniany katalog stanowił podstawę do opracowania Firmamentum Sobiescianum, przy czym gwiazdozbiory nieba południowego zostały naniesione na mapy na podstawie katalogu gwiazd zestawionego przez Halleya w oparciu o obserwacje wykonane przez niego na wyspie św. Heleny. Atlas ten był poświęcony Janowi III, co podkreślał nie tylko tytuł, ale też i zawarte wewnątrz dedykacje dla króla i królewicza Jakuba. Przedstawiona szczególnie ozdobnie mapa zawierająca Tarczę Sobieskiego zaopatrzona była w uroczystą dedykację poświęconą zwycięskiemu królowi. Tarcza Sobieskiego nie była zresztą jedynym gwiazdozbiorem utworzonym przez Heweliusza. Należały do nich jeszcze Psy Gończe, Jaszczurka, Lew Mały, Ryś, Sekstans Uranii, Strzała, Trójkąt Mały, Antinous, Cerber i Góra Moenalis. Znaczna część tych gwiazdozbiorów zachowała się do dziś, odpadły tylko cztery ostatnie. Jednakże w wyniku uproszczeń nazw gwiazdozbiorów Tarczę Sobieskiego skrócono teraz do formy Tarcza, zaś Sekstans Uranii - do brzmienia Sekstans.
Te dwa ważne dzieła stanowiły piękne zakończenie naukowej działalności Heweliusza. Jednakże świetny ten katalog nie odegrał w przyszłości większej roli, szybko bowiem przewyższyły go pod względem dokładności katalogi tworzone już od początku XVIII wieku na podstawie obserwacji wykonywanych nowymi podówczas instrumentami południkowymi.
Ostatecznie więc najbardziej wartościowa okazała się Selenographia. Niemniej ogrom całego dorobku naukowego Heweliusza budzi prawdziwy szacunek. Prawda, że astronom ten nie uwolnił się od pojęć i metod z czasów poprzednich. Ale pamiętajmy, że działał on w epoce przejściowej pomiędzy wywodzącą się z dawnych wieków astronomią, a rodzącą się nowoczesną korzystającą z posuwającego się coraz szybciej naprzód postępu naukowego i technicznego.